ABW próbuje nielegalnie deportować Ameera!

BEZPRAWIE W WYDANIU POLSKICH SŁUŻB SPECJALNYCH

Dzisiaj sąd uzyskał dostęp do akt Ameera: okazało się że NIC w nich nie ma, więc postanowił Ameera uwolnić z aresztu. Chciałoby się powiedzieć W KOŃCU! ale w międzyczasie służby cichcem PORWAŁY AMEERA z aresztu i rozpoczęły NIELEGALNĄ próbę deportacji.

Właśnie dowiedziałyśmy się od adwokata Ameera, że służby specjalne usiłują przeprowadzić bezprawną deportację Ameera. Podobno tę procedurę zarządził koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Jest to działanie nielegalne, ponieważ deportacja nie powinna być możliwa, gdy procedura deportacyjna jest zawieszona, a oficjalnie JEST ona wciąż zawieszona. Dodatkowo służby nie poinformowały o tych działaniach ani obrońcy Ameera, ani irackiej ambasady w Warszawie. Nie chcą też podać adwokatowi obecnego miejsca pobytu Ameera (nieoficjalnie mógł zostać przewieziony do Warszawy). Nie wiadomo, co się teraz wydarzy. Według tego, co przekazał nam adwokat, dziś rano Sąd Okręgowy w Przemyślu uchylił Ameerowi areszt argumentując, że przebywał on w Polsce legalnie, nie istniały podstawy do aresztowania go, a tajne materiały ABW (w postaci jednej opinii na jednej stronie papieru) są kompletnie bezwartościowe i nic nie znaczące. Po uchyleniu aresztu przez sędziego służby specjalne najwyraźniej spanikowały, postanowiły natychmiastowo przewieźć Ameera z aresztu w nieznane nam miejsce i wszcząć nielegalną procedurę deportacji.

W tym momencie nie wiemy co się z Ameerem dzieje, nie wiemy gdzie jest i jak się czuje. Wiemy na 100% tylko tyle, że nie ma go w Przemyślu.

Będziemy informować o dalszym rozwoju wypadków.

Ameer jest doktorantem UJ pochodzenia Irakijskiego, który od 6 miesięcy siedzi w areszcie dla cudzoziemców w Przemyślu, bo ABW i straż graniczna miały takie widzimisie. Staraliśmy się drogą prawną zrobić wszystko co możliwe, aby go uwolnić i pozwolić mu dalej studiować, ale wygląda na to, że jeśli teraz nie zareagujemy to poniesiemy porażkę i prawdopodobnie już nigdy więcej nie zobaczymy Ameera.

Akcja solidarnościowa z Białoruskimi aktywistami

19.03 / / / Rynek Główny / / / g. 16.00!!!
Podczas “Marszu nie darmozjadów” w Mińsku zatrzymano ok do 50 osób. Ok. 30 dostało 12-15 dniami aresztu. Dwie osoby zgłosiły głodówkę przeciwko łamaniu prawa w stosunku do siebie. Pobito osobę z rocznika 1965, mówi że teraz nie słyszy na jedno ucho, drugiemu chłopakowi rozbito twarz, jedną osobę z sądu wywieziono prosto do szpitala. To tylko co zostało zgłoszone, oczywiście każdy dostał chociażby malutki wpierdol w busiku, został poddany zniewadze ze strony funkcjonariuszy, ale to jest takie zwykle i oczywiste, że nikogo już po prostu nie przeraża.

Anarchiści szli na marszu z sambą, wszyscy w maskach na twarzy,co według prawa jest nielegalne – twarz musi być odkryta.To było oficjalnym powodem zatrzymania. Postawiono zarzuty oporu wobec legalnych działań policji oraz naruszenie reguł przeprowadzania akcji publicznych.

Oświadczenie Kolektywu Reaktor w sprawie zeszłomiesięcznych wydarzeń.

Wstęp

Oświadczenie opublikowane przez nas w związku z eksmisją skłotu RC10 i zaaresztowaniem osób zaangażowanych w działalność kolektywu, mającymi miejsce w dniach 23-24 lutego, domaga się swojego uzupełnienia, które pomoże Wam zrozumieć przyczyny tych feralnych wydarzeń, jak i, mamy nadzieję, skłoni do zastanowienia się nad poważnymi problemami trawiącymi polski ruch anarchistyczny od środka. Nadszedł czas, by opowiedzieć o zeszłomiesięcznych wydarzeniach, które bezpośrednio poprzedziły eksmisję skłotu przy ul. Celnej 10 i są z nią (w mniej lub bardziej ścisły sposób) związane. Postaramy się przekazać informacje jak najbardziej wyczerpująco i zgodnie z prawdą, zatajając jedynie imiona osób zaangażowanych w sprawę. Zwłoka w publikacji niniejszego oświadczenia nie wynika z naszej opieszałości czy niechęci dzielenia się z Wami naszymi doświadczeniami – spowodowana jest względami bezpieczeństwa i ostrożnością w obliczu toczących się postępowań powiązanych ze sprawą.

Poniedziałek 20.02.

Jako, że jesteśmy częścią środowiska antynacjonalistycznego, w naszym towarzystwie obracały się osoby kojarzone z antyfaszystkowskimi bojówkami. Jedna z takich osób, której niestety zaufałyśmy, gościła w budynku kilka razy w ciągu tygodni poprzedzających eksmisję i posiadała własne klucze. W poniedziałek późnym wieczorem osoba ta wraz z trzema kolegami wtargnęła do cudzego pokoju, agresywnie próbując wyrzucić z niego jednego z gości naszego kolektywu, by następnie go pobić. Tłumaczyli to swoimi podejrzeniami, jakoby goszcząca osoba współpracowała z policją. Rzucali wieloma groźbami i szykanami, ustawili się w wyraźnie bojowych pozach otaczając róg pokoju w którym przebywała dwójka osób z kolektywu oraz gość, tym samym nie pozostawiając im przestrzeni do ewentualnej ucieczki. Jednocześnie osoby te zupełnie ignorowały prośby o opuszczenie pokoju (o ironio,nad łóżkiem, na którym przebywały atakowane osoby, były rozpisane zasady bezprzemocowego rozwiązywania konfliktów na skłocie RCIO).

Dopiero, gdy w pokoju pojawiło się więcej osób spośród naszego kolektywu, czterech intruzów nieco się uspokoiło i zaczęło uzasadniać swoją agresję chęcią “chronienia” (sic!) naszej grupy. W jednoznaczny sposób daliśmy im do zrozumienia, że nie potrzebujemy ich ,,ochrony”, jeżeli ma się ona sprowadzać do przemocy psychicznej mającej na celu zaznaczenie swojej dominacji. Mimo to głośna awantura trwała kilka godzin i była prowadzona z pominięciem wszelkich zasad bezpieczeństwa.

Wszystko odbywało się w atmosferze zastraszenia, a ponadto w obecności telefonów oraz przy uchylonym oknie. Padły informacje, które nie powinny w żadnym wypadku pojawiać się w takich okolicznościach. W obliczu wzmożonej inwigilacji ruchów wolnościowych w Polsce zachowanie czwórki intruzów było zupełnie nieodpowiedzialne, a wywierana przez nich presja, która uniemożliwiła nam zachowanie należytej ostrożności – szczególnie niewybaczalna. Po wielu lekceważonych prośbach z naszej strony czterech agresorów opuściło budynek, chociaż do samego końca nie zrozumieli oni niestosowności swojego zachowania, które w naszym odbiorze było zbliżone do metod działania faszystów czy policji i miało na celu jedynie zastraszenie, demonstrację swojej siły oraz wyższości. Mimo wyraźnych komunikatów, że absolutnie nie życzymy sobie by nas przed kimkolwiek “bronić” wbrew naszej woli (policja też istnieje podobno po to, by nas “chronić”), zwłaszcza w tak przemocowy sposób, napastnicy wciąż obstawiali przy swoich ,,racjach”.

Wtorek 21.02.

Następnego wieczora te same osoby znów pojawiły się pod skłotem RCIO. Tym razem nie wpuściłyśmy ich do środka, więc awantura toczyła się na ulicy. Padły wtedy groźby i wyzwiska. Dowiedzieliśmy się, że agresorzy są w kontakcie z całym krakowskim środowiskiem bojówkarskim i skorzystają z tych znajomości, aby zaprowadzić swoje porządki w skłocie RCIO. Całej sytuacji przyglądali się sąsiedzi, podczas gdy do opanowania kłótni na zewnątrz dołączało się coraz więcej osób, które poprosiłyśmy o pomoc w tej sytuacji. Udało nam się wtedy umówić z tamtą czwórką na mediacje następnego dnia w zaprzyjaźnionym lokalu, z udziałem osoby, o ile to możliwe, bezstronnej, aby załagodzić sytuację i nie dopuścić do eskalacji przemocy.

Środa 22.02.

Następnego dnia jeden z nich zażądał osobnego spotkania z jedną z osób z kolektywu. Mimo że inne osoby próbowały jej wyperswadować ten pomysł, osoba ta poszła na spotkanie i urwał się z nią kontakt. Pomimo poważnych obaw o jej bezpieczeństwo, trzy osoby z kolektywu udały się na zaplanowane mediacje.

Po kilku godzinach trudnych rozmów, w czasie których pod naszym adresem wielokrotnie padały groźby doszliśmy do porozumienia. Ustaliłyśmy, że my nie będziemy nazywały ich kibolami/policją oraz będziemy prostować plotki jakoby osoby podczas najścia miały ze sobą łańcuchy (w istocie jeden bawił się smyczą do kluczy, a drugi łańcuszkiem do kluczy, w sposób mający na celu zastraszenie), a oni nie będą się wtrącać w to, kto jest gościem kolektywu. To bardzo znamienne, że w tej nierównej sytuacji naszym warunkiem, jako osób szykanowanych i nękanych, było zaprzestanie stosowania przemocy, z kolei czterech bojówkarzy stawiających się w pozycji władzy dyktowało nam warunki sprowadzające się do kontrolowania naszej narracji na temat ostatnich zajść. Mechanizmy te znamy bardzo dobrze z praktyk przemocowego społeczeństwa, w którym ofiary nie mają prawa mówić swoim głosem o doświadczeniu przemocy. Zaraz po powrocie z mediacji znalazła się wyżej wspomniana osoba z kolektywu, która po wyjściu na spotkanie przez cały dzień nie odbierała telefonów i nie dawała żadnego znaku życia. Okazało się, że cały dzień aż do naszych mediacji spędziła w mieszkaniu jednego z nich, gdzie została poturbowana, zastraszona i przetrzymana przez kilka godzin. Została też przemocą zmuszona do zadeklarowania, że “będzie po stronie” bojówkarzy. Podczas gdy osoba ta była przetrzymywana, opowiedziano jej ze szczegółami plan napaści na skłot RC10 i groźbami zmuszono do obiecania, że w krytycznej sytuacji odbarykadowałaby drzwi.

Trudno nam ocenić, czy mieli oni realne możliwości i na tyle duże wpływy, by wprowadzić ten dramat w życie, ale według opowiedzianych przez nich planów w noc po blokadzie marszu nacjonalistów w Hajnówce chcieliby, aby duża grupa bojówkarzy luźno związanych z ruchem antyfaszystowskim miała zaatakowała skłot na Celnej, by, jak powiedział jeden z czwórki, “wyczyścić go z hipisów”, wprowadzić swoje porządki i stworzyć “prawdziwy, sportowy skłot”. Przy okazji nie obyło się bez niezwykle agresywnych i obraźliwych uwag pod kierunkiem zamieszkujących go osób. Padały tez mocno niewybredne żarty na temat tego, co napastnicy chcieliby zrobić poszczególnym osobom zamieszkującym RC10. Nie wiemy, czy kierowane pod naszym adresem groźby były tylko kolejną próbą zastraszenia nas czy realnymi planami napaści, ale stało się wtedy dla nas jasne, że nie możemy ufać w żadne umowy z ich grupą i musimy podjąć działania mające na celu zabezpieczenie budynku.

Czwartek 23.02

Niezależnie od tego, jakimi możliwościami szturmowymi oni dysponowali, w czwartek w likwidacji skłotu wyręczył ich państwowy aparat represji. To znamienne, że w pierwszych chwilach policjantów kryminalnych szturmujących nasze drzwi w cywilnych ubraniach wzięliśmy za “antifę”… Po szczegółowy opis tamtejszych wydarzeń odsyłamy do opublikowanego przez nas bezpośrednio po nich oświadczenia, tu zamieszczamy jedynie skrót, by nie było dziury w narracji.

W czwartek pracowałyśmy przez cały dzień, jednocześnie obserwując ulicę. Jakiś czas przed decydującymi wydarzeniami widziano podejrzanie zachowujące się osoby obserwujące nasz budynek. Około godziny 19.00, kiedy zakładałyśmy drugi zamek do frontowych drzwi, przed nami zatrzymał się samochód, z którego wysiadło dwóch osiłków. Bluzgając i grożąc, rzucili się na drzwi. Byliśmy pewni, że to zwiastun zapowiedzianego ataku. Schroniliśmy się za drzwiami, napierając na nie, żeby je zamknąć. Po chwili napastnicy zaczęli krzyczeć, że są z policji. Szybko zebrała się spora grupa, która zaczęła forsować drzwi. Nakazały_liśmy jednemu z napastników pokazanie legitymacji i podanie nazwiska. Dopiero wtedy zrozumieliśmy, że tym razem mamy doczynienia z prawdziwą policją. Zaraz potem pojawiły się oznakowane samochody policyjne. Było już jasne, że jesteśmy w przegranej sytuacji. Uzgodniłyśmy, że dalszy „aktywny” opór jest bezcelowy i naraża nas na większą odpowiedzialność karną. Postanowiliśmy przejść do biernego oporu i drzwi zostały otwarte.

Do budynku wdarła się policja. Od razu przyparła wszystkie osoby do ściany. Pytani o powód interwencji odpowiadali, że szukają narkotyków i za chwilę przyjadą psy. Oczywiście żadnych narkotyków nie znaleźli, więc później tłumaczyli interwencję chęcią wylegitymowania „dziwnie zachowujących się osób”. Dziewięć osób znajdujących się w budynku zostało zatrzymanych. Policja w całej swej “dobroduszności” pozwoliła zabrać jednej osobie rzeczy osobiste i przekazać zwierzęta do wyznaczonej przez nas opiekunki. Nie interesowały ich znajdujące się w środku komputery ani telefony. Szukali jedynie rzeczy mogących pochodzić z kradzieży. Budynek został zamknięty i oplombowany. Wszystkie zatrzymane osoby zostały wypuszczone po upływie doby z zarzutami kradzieży prądu. Jednej osobie dodatkowo zarzuca się naruszenie nietykalności cielesnej policjanta.

Nasz komentarz

Uważamy za ważne, żeby w tym miejscu powiedzieć jasno, że w naszej ocenie podejrzenia kierowane pod adresem osób goszczących na skłocie RC10 opierają się na niepotwierdzonych i szkodliwych plotkach. Dopóki sprawa nie będzie oficjalnie wyjaśniona kolektyw RC10 powstrzymuje się od dalszych komentarzy na ten temat. Jednocześnie chcemy zwrócić uwagę na to, że bezprecedensowe akty przemocy, które miały ostatnio miejsce w Krakowie, nie mogą być tłumaczone jakimikolwiek podejrzeniami i bez względu na wszystko, osoby które się ich dopuściły zasługują na ostrą krytykę i reakcję ze strony środowiska w całej Polsce. Choć to oczywiste, pragniemy również wyraźnie zaznaczyć, że mamy jednoznacznie wrogi stosunek wobec policji, wobec czego nie widzimy żadnego usprawiedliwienia dla jakichkolwiek form współpracy z tą instytucją.

Do tej pory czujemy się zastraszeni, zwłaszcza w świetle braku jednoznacznej reakcji i solidarności ze strony krakowskiego środowiska antyfaszystowskiego i anarchistycznego.

Bilans ostatnich tygodni to dużo strachu, nerwów i zwątpienie w środowiskową solidarność, przemoc policyjna wobec dziewięciu osób, czterocyfrowe zadłużenie kolektywu w związku z kosztami prawnymi oraz zamknięcie jedynego w mieście aktywistycznego skłotu wraz z eksmisją wszystkich rodzących się tam inicjatyw. Całe to zajście uwidacznia jednocześnie ogromny problem, który istnieje od dawna wewnątrz środowiska wolnościowego i antyfaszystowskiego. Jest nim bezpardonowa przemoc i faszystowskie metody wymierzania sprawiedliwości rodem wprost ze środowisk nacjonalistycznych. Przy całej świadomości, że za przemoc odpowiedzialni są sprawcy, obawiamy się, że skoro coś takiego w ogóle mogło się wydarzyć, oznacza to, że od 10-20 lat mamy jako środowisko poważny problem z mówieniem głośnego NIE praktykom zaczerpniętym wprost z patriarchalno-kapitalistycznego “ładu społecznego”, któremu staramy się sprzeciwiać. W bólach doszłyśmy do przekonania, że o ile po stronie agresorów leży uwarunkowana systemowo przemoc, po stronie zastraszonych, szykanowanych czy bitych leży odwaga otwartego mówienia o niej w nadziei na solidarny opór. Jesteśmy jednocześnie przekonane, że jeśli wobec tej, tak tragicznej w skutkach, sytuacji, w krakowskim środowisku wolnościowo-równościowym nie urodzi się solidarny opór przeciw występowaniu wewnątrz niego faszystowskich tendencji, środowisko to nie będzie miało jakiejkolwiek racji bytu.

Pragniemy również natychmiast uciąć dalsze insynuacje, które jak się zdaje już powstają (być może w celu intencjonalnego zaciemnienia sprawy i oczyszczenia się z podejrzeń). Jesteśmy w stu procentach przekonane, że osoba, którą agresorzy oskarżali o współpracę z policją, nie odpowiada w żaden sposób za czwartkową katastrofę na Celnej. Rozmawiałyśmy z nią, wymieniliśmy obserwacje, odtworzyłyśmy przebieg wszystkich wspólnie spędzonych dni i mówimy jasno – nie ma opcji! Ponieważ w tym punkcie zgodne są wszystkie osoby zatrzymane i eksmitowane, a więc te, które sytuacja dotknęła najbardziej, uważamy, że nasze oświadczenie powinno być wszystkim czego trzeba, by ukrócić jakiekolwiek spekulacje.

Jeżeli ktoś może być podejrzewany o sprowadzenie na nasz kolektyw eksmisji, to nie osoba, która sama została podczas eksmisji zaaresztowana, a jedynie czterech, nękających nas i naszego gościa bojówkarzy – nawet jeśli żaden z nich nie był bezpośrednio sterowany przez instytucję policji, swoim przerażająco nieodpowiedzialnym zachowaniem znacznie ułatwili pracę aparatowi państwowej represji.

Zdajemy sobie sprawę, że niniejsze oświadczenie może wywołać burzę – z jednej strony przykro nam, że pretekstem do niej musiały się stać tak tragiczne wydarzenia, z drugiej strony mamy nadzieję, że nasze środowisko w końcu zajmie zdecydowaną postawę wobec wewnętrznej przemocy, wypracowując odpowiednie metody jej zapobiegania i zwalczania. Nie da się jednak przewidzieć reakcji ze strony tamtych czterech osób; chciałybyśmy, by wzięli na siebie odpowiedzialność za własne zachowanie i przyjęli konsekwencje – ale obawiamy się, że bardziej prawdopodobna będzie chęć zemsty za “szarganie dobrego imienia antify”. Ponieważ sprawa dotyczy dość szerokiego grona osób, boimy się że banda agresorów może zechcieć się na nich mścić, dlatego prosimy, dbajmy nawzajem o nasze bezpieczeństwo. Jeśli w najbliższych tygodniach/miesiącach usłyszycie z czyjejś strony obawy o swój los w związku z wydarzeniami z Krakowa, potraktujcie je serio!

Dziękujemy za Waszą gotowość do akcji solidarnościowych po eksmisji, musimy się przyznać, że prośba o ich nieorganizowanie wynikła z pewnych nieporozumień przy próbach ostrożnego ustalenia planu działania w obecności policji. Uważamy jednak, że może i dobrze się stało, ponieważ trudno nam przewidzieć, jak ta grupa bojówkarzy i popleczników mogłaby się zachować wobec osób demonstrujących solidarność z naszym kolektywem.
Obecnie zastanawiamy się nad dalszym losem kolektywu Reaktor, jest całkiem możliwe że przestanie istnieć. Przynajmniej dopóki nie pozbieramy się po napaściach z ostatniego miesiąca i dopóki w skali ogólnokrajowej nie zdemaskujemy kiboli przebranych za antifę.
Do zobaczenia, prawdopodobnie w innych miejscach, w innym czasie.

Mamy nadzieję, że solidarność nadal jest naszą bronią,
Kolektyw Reaktor

Oświadczenie kolektywu Reaktor w sprawie eksmisji skłotu RCI0 w Krakowie.

Zapewne wiele/wielu z Was zastanawia się jak doszło do zamknięcia skłotu RCI0 w Krakowie. Niestety ze względów bezpieczeństwa nie jesteśmy w stanie na razie odpowiedzieć wam na wszystkie pytania związane z zaistaniałą sytuacją. Stąd też spore opóźnienie w wydaniu niniejszego bardzo zdawkowego oświadczenia. Jednocześnie pragniemy poinformować iż na wszystkie plotki/pytania i wątpliwości odpowiemy w drugim oświadczeniu, kiedy tylko będziemy już mogli takowe wydać.

Jak zapewne wiecie skłot RCI0 był miejscem, w którym w ostatnich latach wiele osób działających społecznie w różnych grupach swoimi skromnymi siłami próbowało stworzyć miejsce spotkań z salą kinową, rowerownią, pracownią artystyczną oraz innymi inicjatywami. Niestety w ostatni czwartek policja kryminalna w cywilnych ubraniach wdarła się do naszego wciąż remontowanego budynku i zatrzymała wszystkie osoby, które były w środku.

Kiedy w zeszłym tygodniu otrzymaliśmy informację o tym iż naszemu miejscu zagraża atak od razu rozpoczęliśmy przygotowania mające na celu ulepszenie zabezpieczeń na skłocie RCI0.

W czwartek 23.02.2017 pracowały_liśmy przez cały dzień, jednocześnie obserwując ulicę. Jakiś czas przed decydującymi wydarzeniami widziano podejrzanie zachowujące się osoby obserwujące nasz budynek. Około godziny 19.00, kiedy zakładałyśmy drugi zamek do frontowych drzwi, przed nami zatrzymał się samochód, z którego wysiadło dwóch osiłków. Bluzgając i grożąc, rzucili się na drzwi. Byliśmy pewni_e, że to zwiastun zapowiedzianego ataku. Schroniły_liśmy się za drzwiami, napierając na nie, żeby je zamknąć. Napastnicy nie stronili od agresji fizycznej i słownej: doszło do połamania pałki teleskopowej na rękach jednej z osób blokujących drzwi, usłyszeliśmy, że “zostaniemy zajebani” i że “mamy przepierdolone” etc. Już nie wspominajmy o kakofonii niewybrednych inwektyw rzucanych pod naszym adresem. Po chwili napastnicy zaczęli krzyczeć, że są z policji i zaczęli wzywać gromadzące się wokół zajścia osoby do pomocy. Szybko zebrała się spora grupa, która zaczęła forsować drzwi. Nakazały_liśmy jednemu z napastników pokazanie legitymacji i podanie nazwiska. Dopiero wtedy zrozumieliśmy, że tym razem rzeczywiście mamy do czynienia z policją. Zaraz potem pojawiły się oznakowane samochody policyjne. Było już jasne, że jesteśmy w przegranej sytuacji. Uzgodniły_liśmy, że dalszy „aktywny” opór jest bezcelowy i naraża nas na większą odpowiedzialność karną.Postanowiły_liśmy przejść do biernego oporu i drzwi zostały otwarte.
Do budynku wdarła się policja. Od razu przyparła wszystkie osoby dościany. Pytani o powód interwencji odpowiadali, że szukają narkotyków i za chwilę przyjadą psy. Oczywiście żadnych narkotyków nie znaleźli, więc później tłumaczyli interwencję chęcią wylegitymowania „dziwnie zachowujących się osób”. Dziewięć osób znajdujących się w budynku zostało zatrzymanych. Policja w całej swej “dobroduszności” pozwoliła zabrać jednej osobie rzeczy osobiste i przekazać zwierzęta do wyznaczonej przez nią opiekunki. Przez kilka godzin przeszukiwali budynek, szukając jednocześnie powodu dla swojej napaści (innej niż ten iż miejsce to było jedynym istniejącym ówcześnie aktywistycznym skłotem w Krakowie). Budynek został zamknięty i oplombowany.
Po przewiezieniu na komendę, wypełnieniu wszystkich dokumentów (protokół zatrzymania osób, oraz protokół zatrzymania rzeczy) byliśmy świadkami rażącej, wręcz komicznej nieudolności policji. Pierwszym zarzutem, który nam przedstawiono było naruszenie miru domowego. Po tym jak jedna z osób zatrzymanych poinformowała policję, że w Polsce od lat sądy nikogo nie skazują za zakłócanie miru domowego w pustostanach pozbawionych właściciela, wycofali się z tego i zaczęli szukac innych powodów do postawienia nas przed sądem. Kilku osobom zdarzyło się, żeby policjanci ich pilujący po prostu zasnęli podczas pełnienia obowiązków. Co chwilę dochoddziło do zagubienia dokumentów, lub nieodpowiedniego ich wypełnienia, co wydłużało nasz pobyt na posterunku. Policjanci także nie wiedzieli jak sobie poradzić z tak dużą ilością osób zatrzymanych, rozdzielając i przenosząc nas z pokoju do pokoju na posterunku. W izbie zatrzymań uniemożliwiano większości z nas zaśnięcie poprzez ciągłe przenoszenie osób z celi do celi. Wisienką na torcie była stłuczka spowodowana przez konwój przeworzący jedną z zatrzymanych osób. Policjant, który zdawał się pierwszy raz prowadzić samochód nie miał oporów przed pędzeniem 100km/h furgonetką po wąskich uliczkach Krakowa, ani przed łamaniem przepisów ruchu drogowego. Do stłuczki doszło, gdy konwój skręcając przecinał tory tramwajowe i przy sporej prędkości udeżył bokiem w bramę wjazdową szpitala. Najzabawniejszym było usłyszeć, że nie da się tej sprawy załatwić “dobrze”, bo cały teren jest objęty monitoringiem, więc policjant zmuszony był do wezwania policji na siebie.
Naszczęście nie doszło do celowego pobicia nikogo z nas. Policja poprzestała jedynie na bardzo niewybrednym języku, klasycznych werbalnych metodach zastraszenia i uprzykżania naszego pobytu (przetrzymywanie na stojąco, utrudnianie dostępu do wody, zbyt ciasne kajdanki, etc.).

Wszystkie zatrzymane osoby zostały wypuszczone po upływie doby z zarzutami kradzieży prądu. Jednej osobie dodatkowo zarzuca się naruszenie nietykalności cielesnej policjanta.
Jesteśmy w stałym kontakcie z prawniczką i staramy się odzyskać zaplombowane ruchomości oraz wspólnie analizujemy wydarzenia bezpośrednio poprzedzające ewikcję. Organizujemy także fundusze na pokrycie kosztów postępowania.

Pragniemy również podziękować Wam za Waszą gotowość do akcji solidarnościowych; musimy się przyznać że prośba o ich nieorganizowanie wynikła z pewnych nieporozumień przy próbach ostrożnego ustalenia planu działania w obecności policji.

Obecnie zastanawiamy się nad dalszym losem kolektywu Reaktor; jest całkiem możliwe że przestanie istnieć, przynajmniej dopóki nie pozbieramy się po zajściach z poprzedniego tygodnia.

Solidarność naszą bronią.
Kolektyw Reaktor

 

Uwolnić Ameera! Pikieta w Przemyślu

..

..::English below::..

Jest szansa, że Ameer wyjdzie z aresztu!

Spotkajmy się w poniedziałek (20.02.2017) o godzinie 11:00 pod Sądem Okręgowym w Przemyślu i dajmy znać, że cały czas pamiętamy o sprawie, obsewujemy ją oraz że nie przyjmiemy do wiadomości innej decyzji sądu niż uwolnienie Ameera.
Do zobaczenia!

– – –

Ameer Alkhawlany jest pochodzącym z Iraku doktorantem UJ, który obecnie przebywa w areszcie w Przemyślu i któremu grozi deportacja (a ta łączy się z zakazem wstępu do krajów Schengen na 5 lat). Oficjalne powody aresztowania Ameera nie są znane, wciąż nie postawiono mu żadnych zarzutów. Nieoficjalnym powodem jego uwięzienia jest odmowa współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego (donoszenia i szpiegowania obcych Ameerowi osób).
ABW wciąż odmawia ujawnienia jakichkolwiek dowodów przeciwko Ameerowi, materiały w sprawie są tajne nawet dla adwokata Ameera.

Continue reading Uwolnić Ameera! Pikieta w Przemyślu

19 I SOLIDARNIE Z ROSYJSKIMI AKTYWISTAMI

Demonstracja
Rynek Główny 18:30
Solidarni z rosyjskimi aktywistami – w rocznicę zabójstwa Anastasi Baburowej i Stanisława Markiełowa

Każdego roku 19 stycznia w Rosji i innych krajach odbywają się liczne akcje ku pamięci Stanisława Markiełowa i Anastasii Baburowej, zabitych tego dnia 2009 roku . 19 stycznia stał się dniem pamięci dla wszystkich osób, które straciły życie w wyniku działań rasistów i neonazistów. Wśród nich są antyfaszyści: Iwan Chutorskoj, Fiodor Fiłatow, Ilia Dżaparidze i wielu innych. Nasze towarzyszki i towarzysze zostali zabici przez rosyjskich nazioli, których w Rosji być nie powinno, tym bardziej jeśli przypomnieć, ile osób w całym świecie zginęło z rąk nazistów w ubiegłym wieku.
Jednak nazizm istnieje też dzisiaj.

W ciągu ubiegłych dziesięciu lat ponad 600 osób zostało zabitych z powodu nienawiści rasowej i ksenofobii. Zdecydowana większość z nich straciła życie tylko dlatego że mieli „niewłaściwy kolor skóry”, „niewłaściwy kształt oczu”, „niewłaściwe pochodzenie” i „nieprawidłowe poglądy”.

Możemy powiedzieć, że teraz zjawisko przemocy ulicznej uległo pomniejszeniu, ale to jest tylko pozorna zmiana. Dalej kwitnie ksenofobia wśród obywateli, urzędników państwowych i przedstawicieli organów ścigania. Przejawia się to na wiele sposobów: uchodźcy nie dostają azylu, nawet jeśli pochodzą oni z kraju, gdzie jest wojna, odbywają się regularne naloty przeciwko migrantom, są podpisywane tysiące aktów wydalenia, dzieci migrantów bez meldunku nie mogą uczyć się w szkołach. W październiku tego roku w Petersburgu zmarł pięciomiesięczny Umarali Nazarow, który został odebrany swoim rodzicom; przyjechali oni z Tadżykistanu i oskarżono ich o nielegalny pobyt w kraju. Matka Umaraliego została wydalona. Wersja oficjalna tego wypadku mówi, że nikt nie jest winny w tym że dziecko umarło, że niby doskonale zdrowe dziecko nagle zginęło z powodu choroby.

Po tym wypadku nie było żadnej demonstracji, żadnych poważniejszych fal protestu – to, co się wydarzyło, nie przeszkadza większości obywateli. Obojętność jest chorobą każdego społeczeństwa,
które nie zauważa, jak szybko powiększa się liczba osób społecznie odrzucanych.

Większość milczy, gdy wprowadzane są przepisy dyskryminujące całe grupy społeczne, kiedy aktywiści są zabijani na ulicy, kiedy osoby walczące z rasizmem idą do więzienia w wyniku sfabrykowanych „dowodów” i sterowanych odgórnie spraw sądowych. Większość milczy i czuje się bezpiecznie wśród własnych złudzeń. Taka ignorancja jest żyzną glebą dla wszelkich rodzajów nienawiści międzykulturowej.
Jeśli chcemy się temu przeciwstawiać, powinniśmy stawić odważny i pozytywny opór, powinniśmy wspominać w życiu codziennym oraz na demonstracji 19 stycznia osoby, które zginęły w walce z neonazizmem. Trzeba przypomnieć milczącej większości o tym dniu – by nie dać zapomnieć, by niewiedza o neonazistowskiej przemocy w końcu przestała panować w społeczeństwie.

free 3

Poniżej listy, które napisali dwaj z naszych przyjaciół. Dzielimy się nimi i dziękujemy za ich napisanie. Solidarność naszą bronią!

# 1

O solidarności, czyli dziękuje!

Na “ence” człowiek nie bardzo doświadcza świata zewnętrznego. Łatwo o popadnięcie w paranoje i urojenia. Co prawda można włączyć radio, którego program dobierany jest przez dyrekcję, ale dla nas, działających z pobudek politycznych program radia eska lub vox jest mało zadowalający, a w moim przypadku eska tylko potęgowała stany depresji. Nie wiem czy to właściwe rozpoczynać żartobliwym tonem. Ale przecież wróciłem z więzienia, a to jak wrócić z innej planety, na której się utknęło nie wiedząc na jak długo, pośród środowiska i zjawisk, nad którymi nijak da się zapanować. Mam się z czego cieszyć.

W takim odosobnieniu, jak na “ence”, człowiek może polegać tylko na wierze i nadziei. To katorga dla kogoś, kto świat stara się postrzegać racjonalnie. Te terminy nie należą do świata nauki. Wiara i nadzieja nie wymagają krytycznego myślenia, są mu wrogie. Ktoś kto wierzy, nie wątpi. Wiara potrafi uzasadnić wszystko, każdą zbrodnię, każdy fałsz. Ale są takie sytuacje, kiedy pozostaje ci tylko wiara. Dla mnie była to wiara w solidarność. Trzymałem się jej kurczowo walcząc z poczuciem beznadziejnego osamotnienia.

Przyjdzie jeszcze czas by wszystko to, co się wydarzyło omówić szerzej. Sytuacja bowiem (wbrew temu co wielu się wydaje) nie dotyczy tylko naszej trójki i próby podpalenia jednego czy dwóch radiowozów. Inwigilacja prowadzona przez policje i służby jest zakrojona na dużo większą skalę, co najmniej ogólnopolską, a nie można wykluczyć także współpracy ze służbami innych państw. To pierwsza z rzeczy, na którą chciałbym wszystkich i wszystkie uczulić. Represje często wcale nie muszą dotykać bezpośrednio nas, mogą dotyczyć naszych bliskich. Obecnie nie wydaje się abyśmy mogły temu zaradzić inaczej, jak poprzez budowę solidarnościowych struktur, będących w stanie szybko i skutecznie reagować na kolejne represje, pomimo różnych tematów podejmowanych na co dzień przez różne osoby i grupy. Policja i służby nie bawią się bowiem w rozstrzyganie czy dane działania są “bardziej czy mniej” legalne. Okazując solidarność musimy ze sobą współpracować, obojętnie jakimi kwestiami społecznymi i formami walki się zajmujemy. Zrozumiałem to na prawdę w pierdlu, i właśnie taka solidarność była obiektem mojej wiary i nadziei. Nie zawiodłem się. Odzew nie tylko z polski, ale z całej europy (muszę szczerze wyznać) przerósł moje oczekiwania. Pomoc i wyrazy wsparcia nadeszły nie tylko z Warszawy, Krakowa, Lublina czy Poznania, ale też Francji, Niemiec, Grecji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Litwy czy Rosji. Żeby było jasne – siedząc nie otrzymałem nawet 10% wysłanych do mnie listów. Były ich dziesiątki, ja dostałem kilka. Przez dwa miesiące nie otrzymywałem żadnej wiadomości prócz informacji od prokuratury o odmowie widzenia.

To dzięki pomocy pochodzącej z całej europy (i opieszałości prokuratury) wyszedłem z aresztu. Dziękuję. To jednak nie koniec sprawy trójki z warszawy, ani nie koniec działań państwa wymierzonych w nas. Nie możemy dać się zastraszyć, rezygnować z działań inspirowanych naszymi ideami. Przygotujmy się na zwiększoną falę represji, do których państwo już zapewniło sobie narzędzia prawne. Już miały miejsce próby szantaży, zastraszania czy wydalenia z kraju naszych przyjaciół i przyjaciółek. Łatwo zostaniemy rozbici i podzieleni jeżeli nie będziemy czuli się pewni, że w trudnej sytuacji konfliktu z państwem możemy liczyć na wsparcie, na solidarność bez względu na poziom osobistych zażyłości czy znajomości. Informujmy się kiedy kolejne służby nękają nas, naszych przyjaciół i rodzin. Nagłaśniajmy każdy taki przypadek, ufajmy w pomoc, wsparcie i solidarność. Nade wszystko okazujmy je.

Ten list niewiele mówi o tym, o czym wszyscy pewnie chcieliby się dowiedzieć. Na to przyjdzie pora. Ten list to podziękowania dla wszystkich, którzy okazali solidarność, którzy pisali listy, zbierali pieniądze, mówili o sprawie w kraju i za granicami. To “dziękuję” dla tych, którzy poprawiali interpunkcje w tekstach, robili stronkę Wawa3, tłumaczyli artykuły, jeździli po europie organizując benefity. Szczególnie zaś dla tych kilku osób, które poświęcały każdą wolną chwilę na myśli o nas, które nie szczędziły działań, często musząc stawać w trudnej sytuacji wewnętrznych konfliktów i narażając się na utratę czyichś sympatii, podejmować ciężkie decyzje byle tylko pomóc nam wyjść z więzienia. Ta nieliczna grupa odniosła sukces. Wyciągnęła nas z pierdla wykonując ogromną pracę. Nigdy wam tego nie zapomnę. Przekuliście porażkę w zwycięstwo (choćby była to tylko jedna z wielu bitew jakie przyjdzie nam jeszcze razem stoczyć).

Wolność! Równość! Pomoc wzajemna! – Zawsze.

Jeden z trzech

# 2

Żeby być w pełni szczery (na tyle, na ile pozwala mi sytuacja) muszę przyznać się do jednej rzeczy, za którą jest mi wstyd. Po aresztowaniu zwątpiłem w ludzi, w ludzką solidarność, a sam przecież tyle razy krzyczałem „Solidarność naszą bronią”. Na pierwszy list, jaki otrzymałem odpowiedziałem agresją, wyżywając się. Chciałem przeprosić wszystkie osoby, które padły „ofiarą” mojego wyżywania się, dotyczy to kilku pierwszy korespondencji. Chciałem także przeprosić wszystkich, których spotkały różne nieprzyjemności w związku z moją sprawą. Jestem dozgonnie wdzięczny i dłużny tym, którzy: pisali, zbierali, mówili, wspominali. To dzięki Wam jestem tu, z rodziną i najbliższymi. Dziękuję.

W więzieniu doszedłem do takiego stanu, gdy obojętne mi było kiedy i czy w ogóle opuszczę ten inny świat. Brakowało rozmowy o czymkolwiek z innym człowiekiem oraz bliskości, Wydaje mi się, że właśnie przez to zwątpiłem w solidarność, o którą tyle walczymy. Dzięki temu, co mnie spotkało zrozumiałem tak naprawdę czym jest ta Solidarność. Człowiek pomaga drugiemu człowiekowi, jest – nawet, gdy go nie zna.

Chciałbym móc spotkać się z wszystkimi zainteresowanymi tą sprawą i odpowiedzieć na pytania, opowiedzieć wszystko z mojej perspektywy. Niestety nie mogę tego zrobić, aż sprawa nie dobiegnie końca. Musimy jednak wszyscy pamiętać o tym, że prawdopodobnie nigdy nie poznamy całej prawdy.

Dopiero teraz dostaję wszystkie listy i kartki. Na czterdzieści wysłanych, w więzieniu dostałem trzy. Dopiero teraz dowiaduję się o wszystkich akcjach solidarnościowych na terenie całej Europy: Rosja, Litwa, Czechy, Niemcy, Francja, Anglia, Hiszpania, Włochy. Na te listy, na które mogę, odpowiadam. Osobom, które spotykam – dziękuję. Wiem, że jest cała masa ludzi, którzy mnie nie znali, a pomagali oraz, że nigdy prawdopodobnie ich nie spotkam i nie będę mógł podziękować osobiście za to, co dla mnie zrobili. Jeżeli w jakiś sposób to do Was dotrze, dziękuję.

Dzięki tym osobom, które były – wytrzymałem psychicznie. Jednoosobowa cela, kamera nad łóżkiem, pod prysznicem, czy w toalecie. Przed każdym opuszczeniem celi, trzeba rozebrać się do naga. Kontakt tylko z pracownikami służby więziennej. Dwie książki tygodniowo. Czerwone ubrania i ciągłe poruszanie się poza celą w skutych na plecach dłoniach. Wywietrznik powietrza niedający spać. Brak bliskości, rozmowy, drugiego człowieka. Dzięki tym sporadycznie otrzymywanym listom, wiedziałem, że jest ktoś, kto czeka i pamięta.

Jeszcze raz wielkie dzięki, i mam nadzieję, do zobaczenia.

Solidarność naszą bronią!

Jeden z trzech

Źródło: wawa3.noblogs.org

GIZ MEDIUM /akustyczny folk punk/

giz-fb-kolorowyZAPRASZAMY NA KONCERT>>>GIZ po raz kolejny zagra na RC-I0
Giz już od kilku lat podróżuje i gra solo. Poza tym był też członkiem kilku punkowych kapel z okolic francuskiej riwiery, jak Xtramedium, Sriracha i Cross Division oraz efemerycznego folk punkowego duetu Vélociraptor. Prowadzi także swój mały label Bus Stop Press, a także tworzy ziny – normalnie człowiek orkiestra jak to się mówi � Teksty piosenek to z jednej strony opowieści z podróży i historie wyjazdowych miłostek, a z drugiej polityczne tyrady. Giz stara się nadawać punkowy sznyt przyjętej formule grajka z gitarą i harmonijką ustną.
http://busstoppress.bandcamp.com/

 

 

Solidarni z Ameerem! Nie dla samowoli służb specjalnych!

Bądźcie z nami na pikiecie!
15 listopada (wtorek) o godzinie 8:30 przed wjazdem na teren Sejmu RP (ul. Wiejska 4)

Jak zapewne pamiętacie, nasz przyjaciel Ameer Alkhawlany został zatrzymany 3.10.2016 w Krakowie przez straż graniczną, na wniosek szefa ABW. Ten sam wniosek był jedyną przesłanką do wydania decyzji o deportacji i postanowienia o areszcie. Do dzisiaj ani Ameer, ani jego prawnik, ani sąd nie zapoznali się z materiałami dowodowymi w tej sprawie, czy też z tym co dokładnie zarzuca się Ameerowi. Powoduje to iż Ameer od ponad miesiąca przebywa w areszcie w Strzeżnym Ośrodku dla Cudzoziemców nie wiedząc nawet dlaczego się tam znalazł i ile jeszcze czasu będzie musiał tam spędzić.

W najbliższy wtorek o godzinie 09:15 osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy spotkają się na Komisji do Spraw Służb Specjalnych aby poruszyć temat Ameera. Zastanawiające może być to, co stało się powodem zwołania komisji. Czy jest nim fakt, iż służby jawnie łamią prawa człowieka, czy też po prostu to, że o działaniu tajnych służb nagle zrobiło się zbyt głośno? Niemniej jednak my też tam będziemy i nie pozwolimy debatującym zapomnieć, że o tej sprawie dowiedziało się już zbyt wiele osób, by móc ją teraz uciszyć, a my nie odpuścimy jej tak łatwo, jak zapewne by sobie tego życzyli. Mamy też nadzieję, że nasza obecność zachęci ich do przemyślenia sprawy po raz drugi oraz wyciągnięcia roztropnych wniosków ze spotkania.

Warto przy okazji zaznaczyć, że drugim punktem zebrania będzie omówienie operacji antyterrorystycznych związanych ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży. To właśnie w ramach tych działań służby próbowały zmusić Ameera do współpracy. I to właśnie na potrzeby tych wydarzeń została wcielona w życie ustawa antyterrorystyczna, która daje służbom niemal całkowitą władzę nad ludzkim losem i prawem do wolności. W szczególności losem osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. Mamy szczerą nadzieję, że zgromadzonym na komisji nie przyjdzie do głów zaostrzanie i tak drakońskiego prawa. Mamy nadzieję, że “wnioski i rekomendacje” wyciągnięte z komisji będą dotyczyły przestrzegania praw człowieka, poszanowania prawa do prywatności i wolności, a nie ich odbierania.

Dlatego gorąco zachęcamy was do pojawienia się na pikiecie, która odbędzie się 15 listopada (wtorek) o godzinie 8:30 przed wjazdem na teren Sejmu RP. Po pierwsze po to, aby pokazać wsparcie dla sprawy Ameera, a po drugie po to, by zaprotestować przeciwko samowoli służb specjalnych, a co za tym idzie konsekwentnego pozbawiania nas kolejnych podstawowych praw człowieka.

Więcej informacji: https://www.facebook.com/solidarnizAmeerem/